Akcja piątej części lipowskiej sagi rozgrywa się w tytułowych Utopcach: małej wiosce, ukrytej wśród lasów. Pierwszym domem w Utopcach była Żebrówka, w której mieszkali Czajkowscy. Trzydzieści lat temu ojciec i syn, Tadeusz i Wojtek zniknęli. Młodszy syn Tadeusza, Olaf Czajkowski, obecnie komendant policji, postanawia po latach wrócić do tragedii, która zniszczyła jego rodzinę. Ponieważ nie odnaleziono ciał, śledztwo nie było prowadzone zbyt drobiazgowo. Po mężczyznach zostały tylko zakrwawione ubrania, a ślady na miejscu zdarzenia miejscowi uznali za ślady zębów wampira. Wampira, którego szczątki przypadkiem odkopano kilka tygodni wcześniej na podwórku Żebrówki. Ludowe przesądy i zabobony skutecznie utrudniają śledztwo, prowadzone przez Daniela, Emilię i Klementynę. Wracając do sprawy sprzed lat policjanci odkrywają dawne namiętności, wzajemne urazy i zależności między mieszkańcami. Wszystko to, co wydarzyło się w czasach PRL, w małej, odizolowanej osadzie…
Puzyńska genialnie przestawiła hermetyczną, zamkniętą społeczność. Mimo upływu lat mieszkańcy wioski niewiele się zmienili i wolą, aby nie dotykać dawnych spraw.
Równie skomplikowane relacje łączą policjantów, prowadzących śledztwo. Muszę przyznać, że o ile same zagadki i intrygi są coraz lepsze, o tyle bohaterowie budzą niechęć. Z żalem stwierdzam, że żaden ze stałych bohaterów serii nie zyskał mojej sympatii: Daniel to mówiąc kolokwialnie życiowa pierdoła, jego mama to typowa kwoka, która poza kolejnymi ciastami niewiele do powieści wnosi. Klementyna jest kontrowersyjna, ciekawa, ale i tak przesadzona. Jej schematy językowe (słynne Ale!, oraz kończenie każdego pytania słowem co?), zwracanie się do każdego na ty, nieumiejętność stosowania pewnych norm społecznych przywodzą na myśl raczej Zespół Aspergera niż po prostu ekscentryzm starszej pani. Emilia Strzałkowska irytuje mnie od momentu, kiedy pojawiła się w Lipowie, uznawszy, że jej nastoletni syn potrzebuje ojca i burząc w miarę poukładane życie Daniela. Pozostali policjanci w tym tomie właściwie się nie pojawiają.
Ciekawe jest to, że tym razem, oprócz rozdziałów retrospektywnych, pojawiają się fragmenty protokołu z przesłuchania Emilii, które odbyło się po sprawie w Utopcach. Szczegóły poznajemy stopniowo, ale od początku mamy świadomość, że coś się wydarzyło.
Podsumowując: bardzo podoba mi się sposób, w jaki Puzyńska tworzy swoje historie. Doceniam każdy wątek, który, wpleciony w powieść, odkrywa swoje znaczenie w zakończeniu, nieodmiennie mnie zaskakującym. Podoba mi się sposób, w jaki kreuje społeczność: za każdym razem tworzą ją barwne, wyraziste postaci, każda z nich ma swoją historię i rolę do odegrania.
Nie polubiłam żadnego z policjantów lipowskiego komisariatu, ani żadnej osoby z nimi współpracującej. A szkoda, bo będą mi towarzyszyć przez wszystkie kolejne części sagi.
Ponieważ zamierzam ją czytać, aż do końca.
You must be logged in to post a comment.