Browsing "Małgorzata Musierowicz"
20 września 2020 - Małgorzata Musierowicz   

„Na Jowisza! Uzupełniam Jeżycjadę” Małgorzata Musierowicz

Obowiązkowa lektura dla każdego fana powieści Musierowicz. Bogato ilustrowany, pełen fotografii zbiór haseł, z których każde niesie wspomnienie, rodzinną anegdotkę lub ciekawostkę na temat Poznania.

Autorka wraz z córką postanowiła spisać wszystkie wątki, które do jej powieści przeniknęły z życia. Życia pełnego dobrej literatury, wartościowych rozmów, ciekawych osobowości. Po tej lekturze lepiej rozumiem, z czego utkany jest świat Borejków. I jeszcze bardziej żałuję, że nie istnieje naprawdę.

Poznajemy również miejsca, w których żyją książkowi bohaterowie – każde z nich jest dokładnie opisane i było dla Małgorzaty Musierowicz ważne i bliskie. Mamy szansę zobaczyć portrety bohaterów a dalszego planu, stworzone po raz pierwszy.

Urocza, ciepła, pełna osobistych wspomnień.

 

4 maja 2018 - Małgorzata Musierowicz   

„Ciotka Zgryzotka” Małgorzata Musierowicz

Niektórzy twierdzą, że Musierowicz już przebrzmiała, że tzw. Neojeżycjada „to już nie to”. Cóż, dla mnie ta seria to moje dzieciństwo i wczesna młodość, a jej bohaterowie towarzyszą mi już od 20 lat.

Mimo krytycznych głosów zewsząd, będę nadal czytać kolejne tomy, bo jak by nie patrzeć, stwarzają okazję do sentymentalnych podróży w przeszłość.

U Borejków same zmiany. Rozrastająca się systematycznie rodzina kawałek po kawałku przemieszcza się w sielski krajobraz wsi, w której mieszka Patrycja z Florianem. Przeprowadzili się do nich rodzice, nieopodal mieszkają Laura z Adamem, Gaba z Grzesiem także opuszczają dotychczasowe mieszkanie. Na Roosvelta, gdzie niegdyś dom tętnił życiem, obecnie został tylko Ignaś z żoną i dzieckiem w drodze, oraz Róża z dziećmi, która znów przegrała walkę o serce swego męża z jego pociągiem do kariery naukowej.

Pełną parą idą przygotowania do ślubu Józka i Dorotki, a także remont wymarzonego domu Idy, zwanego wdzięcznie Ruinką. W tym wszystkim próbuje odnaleźć się Nora – młodsza córka Patrycji. Szesnastolatka, prześladowana nieustannym pechem i nieumyślnie niszcząca wszystko wokół przyjeżdża w odwiedziny do ciotki Idy i otrzymuje tajemniczego sms-a, który rozpoczyna całą serię niefortunnych zdarzeń.

Całą powieść czyta się tak jak poprzednie – lekko, szybko i z ciekawością. Mimo, że bohaterowie są mocno niedzisiejszym, wręcz endemicznym gatunkiem, a cały świat wykreowany przez autorkę jest mocno oderwany od rzeczywistości. Wszyscy już w wieku nastoletnim czytają klasyków i swobodnie władają łaciną. Pobierają się w trakcie studiów, wtedy też zostają rodzicami. Właściwie ciężko określić ich źródła dochodu, ponieważ każdy ma pracę, ale w zasadzie nikt do tej pracy nie chodzi (poza Ignasiem, który przez pracę „w terenie” przegapił narodziny dziecka). Autorka wykreowała nierealny, hermetyczny świat we współczesnej rzeczywistości. Mimo to wejście do tego świata jest przyjemne i krzepiące i wiem, że kolejny, już zapowiadany tom również przeczytam.

 

4 stycznia 2016 - Małgorzata Musierowicz   

„Feblik” Małgorzata Musierowicz

feblik,big,551026Po raz dwudziesty pierwszy Małgorzata Musierowicz wprowadza nas w świat swoich bohaterów, który powstał blisko 40 lat temu. Mimo, że wszystkie tomy „Jeżycjady” dotyczą podobnych spraw – dorastania, przyjaźni, miłości, wartości i życiowych wyborów – ciągle czekam na kolejne części. Rodzina Borejków, która pojawiła się w „Kwiecie kalafiora” w składzie Mama, Tata i cztery siostry (najstarsza Gabrysia – lat siedemnaście, najmłodsza Pulpecja – lat pięć), rozrosła się do imponujących rozmiarów – każda z sióstr wyszła za mąż, ma dzieci, a niektóre (Gabrysia) doczekały się wnuków.

Ostatnie dwie powieści: „Wnuczka do orzechów” i „Feblik” są osadzone w tym samym czasie, a dotyczą dwóch odwiecznych rodzinnych antagonistów, czyli Józka i Ignacego Grzegorza. W „Febliku” Ignaś spotyka wreszcie dziewczynę, której nie zrazi jego intelektualizm i rozczuli pewna życiowa nieporadność (cechująca większość tego typu humanistów-myślicieli). Ja w końcu polubiłam nieco bardziej Ignacego Grzegorza, ponieważ jak dotąd zawsze mnie irytował swoją wyższością, przemądrzałością i podlizywaniem się dziadkowi, z równoczesną skłonnością do histerii (słynny skok do jeziora w ramach ochrony przed szerszeniami). Ta powieść ukazuje Ignasia w dużo lepszym świetle.
Przezabawne są maile Idy do Gabrieli, będące jednocześnie kontynuacją ich korespondencji z poprzedniej części „Jeżycjady”.

Całość jest jak zwykle ciepła, mądra i zabawna zarazem. Dla tych, którzy są z książkami Musierowicz od lat będzie to na pewno przyjemna lektura. Na jeden wieczór, bo ciężko się oderwać.

29 listopada 2014 - Małgorzata Musierowicz   

„Wnuczka do orzechów” Małgorzata Musierowicz

7c3b0e1ef04400e87876460c18bb97a6_enlargeMałgorzata Musierowicz jest autorką, którą czytam od wczesnej młodości (nawet bardzo wczesnej, zaczęłam w wieku 10 lat), a całą Jeżycjadę czytałam kilkakrotnie. Mimo to nie byłam zachwycona po przeczytaniu „McDusi” i zgadzałam się z opiniami, że „Neojeżycjada” nie umywa się do starszych części cyklu. „Wnuczkę” zamówiłam jednak w dniu premiery i przeczytałam, choć z rezerwą. Okazało się, że niesłusznie się obawiałam.

W powieści pojawia się znów cała rodzina Borejków – sędziwi, lecz wciąż błyskotliwi intelektualnie Dziadkowie, cztery dojrzałe, ale pełne energii i humoru siostry oraz ich liczne dzieci. Cała niemal rodzina spotyka się u na wsi Patrycji, poza Idą, która przypadkiem trafia pod opiekę Dorotki i jej babć. Dorotka jest postacią (jak to u Musierowicz bywa) stuprocentowo dobrą, zaradną życiowo, niezwykle mądrą i dojrzałą (jak na siedemnastolatkę). Można powiedzieć, że jest bardzo „niedzisiejsza” – jak większość bohaterów. A szkoda. Najbardziej realnymi i wiarygodnymi postaciami są dla mnie niestety Igor Bogatko i jego koledzy spod sklepu. A szkoda…

Mimo, że zakończenie jest łatwe do przewidzenia, „Wnuczkę do orzechów” czyta się szybko i przyjemnie. Dla mnie lektura jest jak spotkanie ze starymi znajomymi, choć ich postawy moralne i poglądy są nieraz zupełnie nierzeczywiste i – jak już wspomniałam – bardzo „niedzisiejsze”.

Ożywił się też język i styl literacki autorki. W „McDusi” nieco przygaszony, tu obfituje w zabawne riposty, cięte komentarze oraz zabawne opisy i porównania – moim faworytem jest dziadek Borejko „trzęsący ramionami jak łysa Kasandra w podkoszulku”.

Jako, że Jeżycjada towarzyszy mi przez prawie 20 lat, ciężko zdobyć mi się na krytykę. Dlatego nie będzie osobnego wpisu o „McDusi”. „Wnuczkę do orzechów” mogę natomiast podsumować stwierdzeniem, że jest taka, jak cała seria o Borejkach – krzepiąca, przekazująca pozytywne wartości, nieco naiwna i przewidywalna, ale z pewnością warta przeczytania. Bohaterowie, mimo, że osadzeni w dzisiejszej rzeczywistości, zupełnie się w nią nie wpisują. Ale takie są i zawsze były postaci tworzone przez Małgorzatę Musierowicz. Dobre, szlachetne, odpowiedzialne i chętne do pomocy.

Mam nadzieję, że książkę przeczytają nie tylko kobiety w moim wieku (lub w wieku mojej Mamy), ale również młodzież.