29 listopada 2014 - Małgorzata Musierowicz   

„Wnuczka do orzechów” Małgorzata Musierowicz

7c3b0e1ef04400e87876460c18bb97a6_enlargeMałgorzata Musierowicz jest autorką, którą czytam od wczesnej młodości (nawet bardzo wczesnej, zaczęłam w wieku 10 lat), a całą Jeżycjadę czytałam kilkakrotnie. Mimo to nie byłam zachwycona po przeczytaniu „McDusi” i zgadzałam się z opiniami, że „Neojeżycjada” nie umywa się do starszych części cyklu. „Wnuczkę” zamówiłam jednak w dniu premiery i przeczytałam, choć z rezerwą. Okazało się, że niesłusznie się obawiałam.

W powieści pojawia się znów cała rodzina Borejków – sędziwi, lecz wciąż błyskotliwi intelektualnie Dziadkowie, cztery dojrzałe, ale pełne energii i humoru siostry oraz ich liczne dzieci. Cała niemal rodzina spotyka się u na wsi Patrycji, poza Idą, która przypadkiem trafia pod opiekę Dorotki i jej babć. Dorotka jest postacią (jak to u Musierowicz bywa) stuprocentowo dobrą, zaradną życiowo, niezwykle mądrą i dojrzałą (jak na siedemnastolatkę). Można powiedzieć, że jest bardzo „niedzisiejsza” – jak większość bohaterów. A szkoda. Najbardziej realnymi i wiarygodnymi postaciami są dla mnie niestety Igor Bogatko i jego koledzy spod sklepu. A szkoda…

Mimo, że zakończenie jest łatwe do przewidzenia, „Wnuczkę do orzechów” czyta się szybko i przyjemnie. Dla mnie lektura jest jak spotkanie ze starymi znajomymi, choć ich postawy moralne i poglądy są nieraz zupełnie nierzeczywiste i – jak już wspomniałam – bardzo „niedzisiejsze”.

Ożywił się też język i styl literacki autorki. W „McDusi” nieco przygaszony, tu obfituje w zabawne riposty, cięte komentarze oraz zabawne opisy i porównania – moim faworytem jest dziadek Borejko „trzęsący ramionami jak łysa Kasandra w podkoszulku”.

Jako, że Jeżycjada towarzyszy mi przez prawie 20 lat, ciężko zdobyć mi się na krytykę. Dlatego nie będzie osobnego wpisu o „McDusi”. „Wnuczkę do orzechów” mogę natomiast podsumować stwierdzeniem, że jest taka, jak cała seria o Borejkach – krzepiąca, przekazująca pozytywne wartości, nieco naiwna i przewidywalna, ale z pewnością warta przeczytania. Bohaterowie, mimo, że osadzeni w dzisiejszej rzeczywistości, zupełnie się w nią nie wpisują. Ale takie są i zawsze były postaci tworzone przez Małgorzatę Musierowicz. Dobre, szlachetne, odpowiedzialne i chętne do pomocy.

Mam nadzieję, że książkę przeczytają nie tylko kobiety w moim wieku (lub w wieku mojej Mamy), ale również młodzież.