Archive from wrzesień, 2021
30 września 2021 - Sheryl Browne   

„Druga żona” Sheryl Browne

Nicole nie miała w życiu łatwo. Wrażliwa artystka, bita i upokarzana przez pierwszego męża, po stracie nienarodzonego dziecka. Wydawało się, że znalazła szczęście i spokojną przystań u boku Richarda. Jednak rok po ślubie popełniła samobójstwo. Jej najlepsza przyjaciółka, Rebecca, poznaje wdowca i jego dorosłą córkę dopiero podczas pogrzebu. Robią doskonałe wrażenie, co skłania Rebeccę do refleksji na temat przyczyn samobójstwa przyjaciółki. Chcąc lepiej poznać świat Nicole, przyjeżdża do domu Richarda i Oliwii na dłużej, pod pretekstem porządkowania rzeczy – szczególnie obrazów, pozostawionych przez przyjaciółkę. Ponure kolory i niepokojące wizje, malowane przez Nicole, dość wyraźnie wskazują na to, jak cierpiała w tym pozornie szczęśliwym domu.

Czytając „Drugą żonę” miałam wrażenie, że przypadkiem wzięłam z półki tanie romansidło. Już od pierwszych stron autorka zarzuca nas egzaltowanymi uniesieniami oraz opisami namiętnego seksu rodem z Harlequinów. Akcja i napięcie, którego oczekujemy w thrillerze pojawiają się dopiero na ostatnich stu stronach, które prowadzą do interesującego, ale dającego się przewidzieć zakończenia.

Podsumowując – gdyby autorka skupiła się na budowaniu napięcia, zamiast snuć seksualne fantazje, byłby to całkiem dobry thriller.

21 września 2021 - Allie Reynolds   

„Rozgrywka” Allie Reynolds

Milla dostaje zaproszenie od dawnego znajomego do ośrodka w górach, gdzie niegdyś trenowała jazdę na snowboardzie. Gdy wraz z innymi dociera na miejsce, okazuje się, że każdy dostał zaproszenie, ale nikt nie przyznaje się do ich wysłania. Wkrótce piątka dawnych przyjaciół zostaje pozbawiona kontaktu ze światem, dostaje za to jasne wskazówki, dotyczące tragedii sprzed lat. Ze wspomnień Milli jasno wynika, że ma sporo do ukrycia, a historia, która wydarzyła się 10 lat temu wciąż nie została zamknięta.

Autorka jest snowboardzistką i sporo uwagi poświęca tej dyscyplinie. Właściwie cała historia kręci się wokół jazdy na desce – zimowe zawody, ośrodek narciarski i bohaterowie, rywalizujący ze sobą. Dla laika jest tego trochę za dużo, książka jest przeładowana fachowymi pojęciami i rozbudowanymi opisami, których niekoniecznie potrzeba aż tyle w thrillerze.

Reynolds stosuje ograny schemat naprzemiennych rozdziałów „Dziesięć lat wcześniej” i „Obecnie”, jednak są one na tyle krótkie, że ciężko wczuć się w fabułę przy ciągłych przeskokach czasowych.

Zakończenie jest satysfakcjonujące – przemyślana intryga zaskakuje aż do epilogu.

3 września 2021 - Magda Stachula   

„Odnaleziona” Magda Stachula

Lena, po traumatycznych przeżyciach dochodzi do siebie w Kopenhadze. Wciąż jest czujna, wciąż się rozgląda dookoła, bo wciąż boi się, że „oni” ją znajdą. Udało jej się zatrudnić jako opiekunka starszej Polki, pani Sary. Czuje się w miarę bezpieczna w jej mieszkaniu w starej kamienicy, gdy pewnego dnia z balkonu zauważa kobietę, która ją obserwuje. Strach powraca, a nieświadoma sytuacji starsza pani zaprasza Lenę na bankiet w Instytucie Polskim.

Lekarz Emil, który wciąż nie może zapomnieć swojej krakowskiej współlokatorki, odbywa staż w duńskim szpitalu i spotyka się z jedną z pielęgniarek, Sylwią. Pewnego dnia Emil zauważa Lenę na ulicy. Niestety traci ją z oczu, jednak dawne uczucia wracają. Sylwia zauważa w historii wyszukiwarki nazwisko Leny i zaczyna być zazdrosna. Jej dociekliwość staje się niebezpieczna, zwłaszcza, że Lena jest bardzo wyczulona na każdą próbę śledzenia.

Stachula jak zawsze nie zawodzi. Jej thrillery to zupełnie nowa jakość wśród książek naszych rodzimych pisarzy. Autorka jest wrażliwa, doskonale opisuje emocje bohaterów i buduje ich charaktery. Motywy, kierujące zachowaniami postaci są wiarygodne, intryga skomplikowana, ale nie przeładowana absurdalnymi zbiegami okoliczności (jakże częstymi w tego typu powieściach). To zaskakująca, ciekawa historia: choć otwarte zakończenie daje nadzieję na jej kontynuację, trochę zabrakło mocnego finału i domknięcia wątków.

Niestety, redakcja się nie popisała: w tekście zdarzają się literówki, a nawet błędy ortograficzne (nieszczęsna „strużka” kolejny raz przez ó i to dwukrotnie – czy to naprawdę takie trudne słowo?) – szkoda, bo takie mankamenty odbierają przyjemność czytania, a „Odnaleziona” to świetna powieść.