Archive from listopad, 2018
24 listopada 2018 - A. J. Finn   

„Kobieta w oknie” A. J. Finn

Debiutancka powieść nowojorskiego pisarza jest zastanawiająco podobna do „Dziewczyny z pociągu”.  Tylu wydawców krzykliwie ogłaszało podobieństwo do brytyjskiego bestsellera na okładkach innych, zupełnie odmiennych tematycznie thrillerów, a w tym przypadku jakoś nikt tego nie podkreślił.

Anna Fox jest cieniem dawnej siebie. Straciła pracę, rodzinę, cierpi na agorafobię więc tkwi w domu, pijąc wino i oglądając stare filmy na DVD. Jej jedynym kontaktem ze światem zewnętrznym jest obserwowanie przez okno sąsiadów – zna ich przyzwyczajenia, rozkład dnia. Pewnego dnia Anna widzi w domu naprzeciwko morderstwo, kiedy jednak zgłasza sprawę policji okazuje się, że nic takiego nie miało miejsca. Samodzielne śledztwo, prowadzone z domu nie przynosi spektakularnych efektów, a także nie daje zbyt wielkich możliwości do wprowadzenia żywej akcji. Ta rozkręca się dopiero pod koniec i okazuje się, że autor miał całkiem dobry pomysł na intrygę, co nie zmienia faktu, że większość książki to przemyślenia głównej bohaterki, wywołane dużą ilością wina zmieszanego z psychotropami, więc całość jest dość ciężka i męcząca.

Zatem pomimo zupełnie innego pomysłu na finał, historia alkoholiczki, pogrążonej w żałobie za utraconym życiem jest także historią Rachel, która z okien podmiejskiego pociągu podglądała życie mieszkańców mijanych domów.

 

23 listopada 2018 - Erica Spindler   

„Tamta dziewczyna” Erica Spindler

To moje pierwsze spotkanie z Ericą Spindler i wydaje mi się, że póki co wystarczy. Za mało akcji, za dużo romansu.

Miranda Rader jest policjantką w małym amerykańskim miasteczku. Mało kto pamięta, że jako nastolatka popadała w konflikt z prawem. Miranda też stara się zapomnieć, zwłaszcza tę noc, gdy jako piętnastolatka została porwana i cudem udało jej się uciec. Nikt jej nie uwierzył, cała historię uznano za zmyśloną. Po 14 latach na miejscu brutalnej zbrodni odnajduje wycinek z gazety, opisujący tamte wydarzenia. Jaki związek ma morderstwo znanego i cenionego pracownika naukowego z przeszłością Mirandy? Kolejne poszlaki wskazują na policjantkę, przez co zostaje zawieszona i rozpoczyna śledztwo na własną rękę. Jedyną osobą, na którą może liczyć to jej partner Jake.

To, co irytowało mnie najbardziej to romans między głównymi bohaterami. Spindler opisuje ich miłosne uniesienia ze swadą godną autorki harlequinów. Miłość i pożądanie może być ciekawym tłem do historii kryminalnej, jednak w tym wypadku budzi raczej niesmak i zażenowanie.

Zakończenie dość przewidywalne, właściwie od połowy książki wiadomo, kto stoi za całą intrygą.

Podsumowując – nic, co warto zapamiętać.

12 listopada 2018 - Magda Stachula   

„W pułapce” Magda Stachula

Magda Stachula to młoda polska pisarka, która ma na koncie już trzy doskonałe thrillery psychologiczne. Nasi autorzy coraz chętniej sięgają po ten gatunek, traktując go jednak raczej jako odskocznię od typowego kryminału (Chmielarz, Mróz, Czornyj). Stachula od początku skupiła się na tym gatunku i trzeba przyznać, że idzie jej znakomicie.

Bohaterka, studentka Klara budzi się na klatce schodowej w kamienicy rodziców. Ostatnie jej wspomnienie to powrót taksówką z sobotniej imprezy, jednak okazuje się, że jest wtorek, a ona nie ma pojęcia, co działo się z nią przez ostatnie dwa dni. W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie Klara trafia na historię Lisy, mieszkanki Berlina, która również zaginęła i odnalazła się kilka dni później…

Na powieść składają się trzy historie, każda opowiedziana innym głosem. Klara poszukuje rozwiązania zagadki kto i dlaczego ją porwał. Podąża śladami Lisy, która zaginęła i odnalazła się w podobnych okolicznościach ponad rok wcześniej. Lisa po porwaniu stała się nieufna i zamknięta w sobie, rzadko wychodzi z domu, jednak zauważa, że pod jej nieobecność ktoś bywa w jej mieszkaniu. Jest też trzecia dziewczyna, która budzi się związana w piwnicy. Podstawowym pytaniem jest co łączy te dziewczyny? Kim jest porywacz i jaki ma cel?

Magda Stachula jest mistrzynią budowania napięcia. „W pułapce” to lektura na jeden dzień. Mimo, że czyta się ją błyskawicznie, pozostawia refleksję: autorka po raz kolejny pokazuje, jak łatwo namierzyć nas w internecie, jak obnażamy swoją prywatność, korzystając z portali społecznościowych.

Zakończenie jest zaskakujące, a jednocześnie niezbyt zagmatwane. Siłą tej powieści jest nastrój, który towarzyszy poszukiwaniu prawdy, poczucie bezradności i zagubienia młodych kobiet, które nie mają pojęcia, co się wydarzyło. Magda Stachula po raz trzeci gwarantuje niezapomniane wrażenia.

9 listopada 2018 - Katarzyna Puzyńska   

„Czarne narcyzy” Katarzyna Puzyńska

Skoro wszyscy uparcie porównują Katarzynę Puzyńską do Camilli Lackberg, ujmę to tak: po ósmym tomie szwedzkiej pisarki byłam znudzona szablonowością każdej jej książki. U Puzyńskiej ciągle czekam na więcej, ponieważ każda kolejna powieść wnosi nowy pomysł z zaskakującą intrygą.

Tym razem zbrodni jest sporo: zaczyna się od enigmatycznej wiadomości od Blue Valentine, wysłanej do Weroniki Nowakowskiej. Jednocześnie ginie chłopak, który dopiero wyszedł z więzienia, w okrytym złą sławą opuszczonym domu Diabelcu zostają znalezione zwłoki młodej kobiety, a wszystko tajemniczo łączy się ze sprawą śmierci trzech bezdomnych, których ciała odnaleziono w marcu. W sprawę morderstwa w Diabelcu zamieszany zostaje Daniel Podgórski, którego tajemnicza kobieta przekonuje, że jest szansa na jego powrót do policji.Na ukryciu pewnych spraw zależy wielu ważnym i wysoko postawionym osobom, między innymi znanemu doskonale komendantowi Cybulskiemu…

Puzyńska jak zwykle nie zawodzi. Poziom zagmatwania tej sprawy przewyższa pozostałe, głównie ze względu na ilość morderstw i zagadek do rozwiązania. Wątki obyczajowe dają nadzieję na lepsze czasy dla bohaterów, choć Emilia jest tak samo irytująca jak wcześniej. Co do Cybulskiego, od momentu pojawienia się tej postaci w serii czułam, że coś jest z nim nie tak.

Trzeba przyznać, że saga o Lipowie wciąż zmierza w dobrym kierunku, a każdy kolejny tom udowadnia, że Puzyńska wciąż ma dobre pomysły na następne zbrodnie.

1 listopada 2018 - Michelle Richmond   

„I że cię nie opuszczę” Michelle Richmond

To moje pierwsze spotkanie z Michelle Richmond, ale już zaczynam szukać jej następnych książek.

Główny bohater, Jake, opowiada historię jego związku z Alice, młodą, śliczną prawniczką. Alice zaprasza na ślub jednego z klientów kancelarii. W prezencie ślubnym młodzi małżonkowie dostają zaproszenie do Paktu.

Czym jest Pakt? Na pierwszy rzut oka to po prostu elitarne stowarzyszenie bogatych, wpływowych osób, dla których małżeństwo jest na pierwszym miejscu. Wzajemnie wspierają się w dążeniu do ideału. Mają szczegółowy kodeks, zawierający wytyczne odnośnie każdej sytuacji.

Jednak kodeks to nie tylko wskazówki i dobre rady. To także system kontroli i okrutnych kar w przypadku nieprzestrzegania zasad. Z bliska zaczyna przypominać sektę, a jednym z podstawowych założeń Paktu jest to, że nie da się z niego odejść…

Trzeba przyznać, że sam pomysł na powieść jest rewelacyjny. Autorka wykreowała ogromną organizację, jej struktury i metody działania, która rzeczywiście mogłaby dyskretnie istnieć i werbować kolejne osoby.

Ten thriller nawet nie skłania, ale zmusza do przemyśleń na temat własnego małżeństwa czy związku. Na temat jego jakości, priorytetów, zasad, jakie między sobą ustalamy.

Na zakończenie chciałabym poruszyć jeszcze jedno zagadnienie: dlaczego tłumaczom wydaje się, że ich interpretacja tytułu będzie lepsza od pomysłu pisarza? Mamy już na polskim rynku wydawniczym tytuł „I że cię nie opuszczę”. Tytuł „Pakt” byłby o wiele bardziej adekwatny, zwłaszcza, że w oryginale brzmi – po prostu – „The Marriage Pact”.