„Winny jest zawsze mąż” Michelle Campbell
Mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają. „Trojaczki z Whipple” były idealnym przykładem tej teorii. Kate, beztroska, lubiąca ryzyko i zakazane zabawy córka bogatego i wpływowego ojca, Jenny, ceniąca sobie zasady prymuska i Aubrey – zakompleksiona dziewczyna, która na studia trafiła dzięki stypendium i jej zderzenie z „bogatym” światem było dość bolesnym doświadczeniem. Wszystkie trzy stały się nierozłączne. Jednak prologiem do pełnego szampańskiej zabawy i ekscytujących znajomości opisu pierwszego roku studiów na Carlisle jest opis spotkania na moście ponad dwadzieścia lat później. Jedna z dziewczyn, w swoje czterdzieste urodziny, jest namawiana do skoku w dół…
Nie da się jasno zakwalifikować tej powieści. Nie jest to typowy thriller psychologiczny, ponieważ poza niepokojącym wstępem, cała pierwsza część to beztroski pierwszy rok studiów – chociaż już pełen niedopowiedzeń, drobnych spięć i rywalizacji między dziewczynami o tak różnych charakterach. Ten rok doprowadził do tragedii, której – jak się okazuje – nie zatarł upływający czas.
O ile część pierwsza to głównie historia skomplikowanych relacji pomiędzy trzema wchodzącymi w dorosłość dziewczynami, druga stanowi kontynuację ich losów ponad dwie dekady później. Dowiadujemy się, kim stały się przez ten czas i jaki wpływ miały na nie wydarzenia z czasów studiów, a przede wszystkim: jakie wydarzenia doprowadziły jedną z nich na skraj przepaści. Michelle Campbell umiejętnie dozuje napięcie, którego nie brak aż do ostatniej strony.
Jeśli miałabym podsumować tę książkę jednym słowem, odpowiednie byłoby „bogata”. Nie tylko w wydarzenia i zwroty akcji, ale też w niezwykłe charaktery, które tworzą całą intrygę. Tu nic nie jest przypadkowe.
Zostaje na długo w pamięci.
You must be logged in to post a comment.