Archive from grudzień, 2017
26 grudnia 2017 - C.L. Taylor   

„Zaginiony” C.L. Taylor

Kolejna pozycja z zaginięciem w tytule… Chyba na razie ostatnia, ponieważ poza „Zaginioną dziewczyną” są to dość rozczarowujące lektury.

Tym razem zaginął Billy – piętnastolatek z Bristolu. Jego matka, zarazem główna bohaterka powieści od pół roku robi wszystko, aby go odnaleźć. Sama fabuła nie jest zbyt emocjonująca – stanowi głównie przeżycia matki, która pod wpływem silnego stresu zaczyna mieć zaniki pamięci. O ile kilka momentów można uznać za zaskakujące, to niestety całość czyta się lekko, ale bez większej ekscytacji. Dopiero w połowie książki pojawia się refleksja, że już tyle za nami, a tu nadal nic konkretnego…

Najbardziej zaskakujące dla mnie było zakończenie – ale tym razem dlatego, że było tak banalne. Jako, że ostatnio przeczytałam sporo thrillerów, na podstawie zapisów rozmów Billego na czacie internetowym z tajemniczym „Ice9” uknułam w głowie intrygę, której nie powstydziłby się sam Harlan Coben. Tymczasem prawdziwa wersja wydarzeń okazała się prosta jak konstrukcja cepa i mocno niewiarygodna. Dla tych, którzy znają tę książkę – mam do niej alternatywne zakończenie 🙂

Może to znaczy, że czas porzucić czytanie i zacząć pisanie?

21 grudnia 2017 - Lone Theils   

„Zaginione” Lone Theils

Zapowiadało się interesująco… Dziennikarka Nora trafia na ślad seryjnego mordercy, kiedy w zakupionej w antykwariacie walizce odnajduje zdjęcia zaginionych przed laty dziewcząt. Lulu i Lisbeth zniknęły z promu płynącego z Danii do Anglii, więc śledztwo dziennikarki odbywa się w obu krajach. Mimo tego wzbudzającego ciekawość początku nie jest to pasjonująca historia. Toczy się właściwie jednotorowo, poza seryjnym mordercą (który notabene od dawna siedzi w więzieniu, więc nie bardzo zagraża otoczeniu) brakuje innych podejrzanych. Sama odpowiedź na pytanie o tytułowe zaginione z butów nie wyrywa, końcowe sceny wprowadzają nieco ożywienia, ale jak dla mnie za mało.

Można przeczytać.

 

14 grudnia 2017 - Alice Feeney   

„Czasami kłamię” Alice Feeney

W jednej z recenzji, która sprawiła, że zapragnęłam przeczytać tę książkę trafiłam na zdanie :”Żałuję, że nie mogę zapomnieć tej treści, żeby móc ją przeczytać ponownie”. Ja z przyjemnością przeczytam całość po raz drugi, żeby bez pośpiechu delektować się niezwykłymi pomysłami autorki. Pośpiech przy pierwszym czytaniu był konieczny ze względu na zwroty akcji i kolejne zaskoczenia.
Do połowy powieści jest dość zwyczajnie, poza tym, że bohaterka jest w śpiączce. Wszystko słyszy, ale tkwi w nieruchomym ciele. Nie pamięta, dlaczego trafiła do szpitala. Z jej wspomnień i przemyśleń wyłania się dość smutny obraz – Amber nie może porozumieć się z mężem, od lat nie może zajść w ciążę, do tego dochodzą problemy w pracy… W międzyczasie pojawiają się wpisy z dziennika dziesięcioletniej dziewczynki, pisanego na początku lat ’90. Czyje to wspomnienia i w jaki sposób łączą się z Amber?
Drugą połowę książki przeczytałam w jedną noc. Ilość zwrotów akcji i zaskakujących wydarzeń jest nieprawdopodobna, a jednak w jakiś sposób przyjmuje się to wszystko bez przymrużenia oka i sceptycyzmu. Do ostatniej strony na jaw wychodzą nowe, zadziwiające fakty, które tworzą spójną, logiczną całość, która zostaje na długo w pamięci.
Cudowna.

5 grudnia 2017 - JP Delaney   

„Lokatorka” JP Delaney

W tej niebanalnej książce bohaterki są dwie. Emma i Jane. Emma była kiedyś. Jane jest teraz. Łączy je dom, który wynajmują. Folgate Street 1 to piękny, nowoczesny, ale też wymagający budynek. Według Edwarda Monkforda, architekta, który go stworzył, to mieszkańcy mają się dostosować do domu, nie on do nich. Dlatego aby tam zamieszkać należy spełnić szereg warunków i wymagań, odpowiedzieć na kilkadziesiąt bardzo osobistych pytań, a także zgodzić się na niezapowiedziane kontrole oraz testy sprawdzające.

Mimo wszystko Emma i Simon decydują się wynająć dom. Podobnie, jak Jane. Kobiety mają ze sobą bardzo wiele wspólnego. Są bardzo podobne fizycznie nie tylko do siebie nawzajem, ale także do tragicznie zmarłej żony Monkforda. Obie szybko wikłają się w romans z Edwardem, a scenariusz ich związków jest wręcz identyczny.

Ponieważ narracja podzielona na „Kiedyś” i „Teraz”, stopniowo poznajemy historię dziewczyn. Kim są, czego poszukują i dlaczego Edward traktuje je tak samo? Dodatkowe napięcie wynika z faktu, że od początku wiemy, że Emma nie żyje.

Wspaniale prowadzona akcja sprawia, że trudno się oderwać. W kwestii psychologii powieść jest dopracowana w każdym szczególe – autor tworzy bardzo przekonujące, złożone postaci. Zakończenie jest tak zaskakujące, jak to tylko możliwe – nic nie jest takie, jak się wydawało.

Szczerze polecam.

1 grudnia 2017 - Jerzy Bralczyk   

„Rozmowy przy stole” Jacek Wasilewski, Jerzy Bralczyk, Katarzyna Lengren

Rozmowa trojga autorów traktuje o wszystkim, co dotyczy kultury spożywania posiłków, zwyczajów, dotyczących jedzenia, tematów, jakie przy posiłkach poruszamy, a nawet odchudzania. Słowem wszystkiego, co się wokół stołu dzieje. Cała dyskusja okraszona jest licznymi cytatami, uwagami socjologicznymi (Jacek Wasilewski) oraz etymologicznymi i językoznawczymi (niezrównany Jerzy Bralczyk), a także wspomnieniami autorów z dzieciństwa oraz opisami ich obecnych zwyczajów.

Jedyne, co bym zmieniła to rozmiar książki – format A4 w twardej oprawie jest niezbyt poręczny. Poza tym – uczta dla umysłu.