19 lipca 2019 - Katarzyna Puzyńska   

„Rodzanice” Katarzyna Puzyńska

Katarzyna Puzyńska doprowadziła czytelników do dziesiątej odsłony lipowskiej sagi, a ja mam wrażenie, że muszę powtórzyć sobie poprzednie tomy. W „Rodzanicach” znajdziemy trochę nawiązań do wcześniejszych części, choć jak zwykle autorka wprowadza na scenę zupełnie nowe postaci. W tytułowej miejscowości stoją trzy domy: Wilków, Piotrowskich i Kaczmarków. W mroźny, styczniowy poranek na plaży zostają znalezione zwłoki Michaliny Kaczmarek. Niedługo potem w lesie umiera dziennikarka, która dużo wiedziała i niejednokrotnie zaszkodziła wielu mieszkańcom Lipowa, co mogło stanowić motyw, podobnie jak traumatyczne wydarzenia z przeszłości Michaliny.

W tym tomie wyjątkowo dużo wydarzeń pojawia się tylko we wspomnieniach kolejnych osób. Wstrząsająca jest relacja Michaliny z czasu, który spędziła zamknięta w piwnicy sąsiada. Puzyńska pozwala spojrzeć na ten temat z zupełnie innej perspektywy, oddając głos swojej bohaterce. Każdy zna pojęcia syndromu sztokholmskiego, jednak trudno sobie wyobrazić jak funkcjonuje ten psychologiczny mechanizm.

Stali bohaterowie wciąż zaskakują. Może na tym polega siła tych powieści: zachowania Daniela, Weroniki, Strzałkowskiej czy Fijałkowskiej są często irracjonalne i całkowicie sprzeczne z tym, co chcielibyśmy, aby zrobili, czego się po nich, jako bohaterach powieści, spodziewamy. Policjanci z Lipowa nie są w żaden sposób lepsi, ukazują swoje słabości, lęki i animozje. Kwintesencją ich ludzkiej natury jest zakończenie, które, jak zwykle zaskakuje.

Świetna, jak zawsze.