19 lutego 2015 - Anne Holt   

„W cieniu zdarzeń” Anne Holt

W-cieniu-zdarzen-obrazek_sredni_4034042Inger Johanne Vik, psycholog kryminalna pojawia się w domu znajomych i natrafia tam na tragedię. Ich syn, ośmioletni Sander spadł z drabiny i nie żyje. Wszyscy wierzą w nieszczęśliwy wypadek, ponieważ chłopiec miał ADHD i często sprowadzał na siebie zagrożenie. Do sprawy zostaje wydelegowany Henrik Holme, który dopiero skończył szkołę policyjną. Sprawa jednak wydaje się prosta, a cała norweska policja zajmuje się tragicznymi wydarzeniami na wyspie Utoya, które mają miejsce tego samego dnia. Henrik poświęca się swojej pierwszej poważnej sprawie z należytym zapałem i zaczyna dostrzegać podejrzane okoliczności wypadku.  Inni niestety uznają to za przejaw nadgorliwości i uważają, że Henrik niepotrzebnie próbuje zagmatwać prostą sprawę…

Jak się okazuje, nic nie jest takie, jakby się mogło zdawać…

Autorka umiejętnie rzuca podejrzenia na różne osoby, nie pozwalając rozwiązać intrygi. O ile cała powieść nie jest szczególnie porywająca i zawiera niepotrzebne wątki (oraz niemożliwe do wymówienia imiona, np. Yngvar), zakończenie jest zaskakujące właściwie do ostatniego zdania książki. Chociaż scena, w której Inger Johanne wyjaśnia zgromadzonym, jak zginął Sander wygląda jak typowe zakończenie u Agathy Christie – zebranie wszystkich podejrzanych, objaśnianie intrygi, prowadzenie słuchaczy tokiem swojego rozumowania, by w końcu ukazać prawdę… Książka zaskakuje do ostatniego zdania – i to ogromny plus dla autorki.

Jedyne, co mogę zarzucić polskiemu tłumaczeniu – jeśli dziecko ma na imię Sander, to według mnie odmiana powinna wyglądać: Sandera, Sanderowi, z Sanderem (analogicznie jak np. Walter), a nie: Sandrem, o Sandrze…