21 października 2016 - Olivia Samms   

„Szkic” Olivia Samms

sammsszkicW „Szkicu” wszystko jest oparte na oryginalnym pomyśle. Niebanalnym, z pogranicza parapsychologii i fantastyki: Bea potrafi narysować myśli osoby, z którą przebywa. Swoją umiejętność odkryła, będąc na odwyku, a jako była narkomanka raczej nie jest traktowana poważnie. Tymczasem w jej okolicy dochodzi do kilku zabójstw na tle seksualnym. Jedna z ofiar zostaje odratowana, ale twierdzi, że nic nie pamięta… Bea, na podstawie swojego daru, postanawia odkryć, kto stoi za atakami na młode dziewczyny.
Postać Bei jest naprawdę ciekawa i dopracowana. Inni bohaterowie już nie tak bardzo. O ile przyjaciel-gej i Willa-szkolna gwiazda są całkiem do przyjęcia, o tyle rodzice, policjant prowadzący śledztwo i inie, drugoplanowe postaci sprawiają wrażenie, jakby autorka nie do końca przemyślała ich charaktery i zachowania. Książka jest ciekawa, bardzo amerykańska – klimat ostatniej klasy szkoły średniej, z balem, podaniami do college’u, cheerleaderkami…
Bea, mimo trudnej przeszłości, stara się uporządkować swoje życie i określić, w którym kierunku powinno iść dalej. Jej przeżycia, rozterki i chwile słabości są świetnie opisane i pod względem psychologicznym powieść jest niezła.
Jeśli ktoś poszukuje zwrotów akcji i zaskoczeń, to może się nieco rozczarować.
Ostatnie zdanie świetnie przełamuje całość – autorka ucieka od amerykańskiego, słodkiego happy endu i jasno daje nam do zrozumienia, że to jeszcze nie koniec.