Przejdź do treści

„Rodzinny interes” Wojciech Chmielarz

Czwarta część cyklu o Bezimiennym rozgrywa się na wyspie Wolin. Bohater podąża śladami Jacka, syna komornika Guźca, który zaginął kilka lat wcześniej. Guziec nalega, aby mimo braku sensownych tropów nie przerywać poszukiwań, a Bezimienny, czując wyrzuty sumienia z powodu bezczynności, zaczyna interesować się przypadkowo podsłuchanym fragmentem rozmowy o dziewczynie, którą trzeba odbić z ośrodka pewnego duchownego. Wkrótce dociera do ośrodka Barabasza i poznaje Sis – a to dopiero początek skomplikowanej sieci powiązań między bohaterami i wydarzeniami na Wolinie.

Historia Bezimiennego, w zamyśle autora jednorazowa, stała się cyklem – obecnie czterotomowym, a to zapewne nie koniec. I dobrze, mimo, że plan na pierwszą powieść był dość siermiężny: sam autor wspominał, że to miała być historia o tajemniczym człowieku, który przyjeżdża do małego miasteczka, zabija wszystkich złych ludzi i odjeżdża. Jednak Chmielarz umiejętnie dotyka przy tym ważnych i aktualnych tematów, buduje coraz bardziej skomplikowane i wielowątkowe fabuły, odchodząc tym samym od pomysłu prostej, choć brutalnej historii. W „Rodzinnym interesie” jest sporo przemocy i zabijania, ale mimo wszystko jest to powieść psychologicznie sensowna, dająca do myślenia w kwestii życiowych wyborów, priorytetów i szans, jakie dostajemy od życia.

Jedyne, co psuje nieco odbiór powieści, jest nierzetelna redakcja – pomijając niuanse, jak to czy bohatera „zakuło” pod czaszką, czy powinno raczej „zakłuć”, nie pierwszy raz trafiam w książce na „stróżkę” potu – czy to takie trudne słowo, że błąd ortograficzny został niezauważony? Chociaż po „grabażu” w „Za granicą” Wydawnictwo Marginesy już mnie niczym nie zdziwi.