„Prokurator” Paulina Świst
Po prowokującej okładce, obiecującej „ostry seks, ostry język, ostrą jazdę” spodziewałam się czegoś więcej… Powieść bazuje na dość znanym i wykorzystywanym w literaturze motywie: szalona, jednorazowa przygoda okazuje się nie być ostatnim spotkaniem kochanków. Kinga i Łukasz, ofiary gorączki sobotniej nocy spotykają się po kilku dniach po przeciwnych stronach sali sądowej. On jest prokuratorem, ona adwokatem. Na ławie oskarżonych zasiada przyrodni brat Kingi, która broni go niechętnie i pod przymusem.
Cała sprawa dotyczy działalności zorganizowanej grupy przestępczej i tu trochę pachnie Mrozem – zwłaszcza w opisach procedur, układów i całego przestępczego światka. Z drugiej strony pierwsza połowa powieści skupia się głównie na miłosnych przeżyciach głównych bohaterów, co nie byłoby złe, gdyby działo się obok, a nie zamiast głównego, sensacyjnego wątku. Po erotycznej grafomanii EL James trudno też zaskoczyć czytelnika, zwłaszcza, że koniec końców ekscesy naszej prawniczej pary nie są szczególnie wyuzdane.
Sensacyjny aspekt i cała akcja rusza dopiero pod koniec powieści i rzeczywiście wtedy robi się interesująco, chociaż pomysł na intrygę nie jest szczególnie zawiły. Autorka zbyt długo zwleka z zakończeniem, jakby starała się na siłę namieszać między bohaterami, co wyszło dosyć sztucznie.
Podsumowując – powieść uważam za niezłą i wartą przeczytania, nie rozumiem jednak szumnych zapowiedzi i licznych zachwytów oraz szafowania „ostrością” na okładce. Seks owszem, jest, ale takie same opisy można znaleźć w romansach i powieściach obyczajowych, rzucenie kilka razy wulgaryzmem nie „zaostrza” języka, a „ostra jazda” jak wspomniałam, zaczyna się pod koniec książki. Jak widać zbyt intensywne próby wypromowania dzieła mogą przynieść efekt odwrotny do zamierzonego.
You must be logged in to post a comment.