„Martwy sad” Mieczysław Gorzka
„Widziałem, jak diabeł chodzi tam na palcach…” powiedział dwunastoletni Rysiek do swojego brata bliźniaka Marcina. Niedługo potem zaginął bez śladu. Po ponad trzydziestu latach te same słowa komisarz Marcin Zakrzewski słyszy od ściganego mordercy. Czy to możliwe, że Rysiek żyje i w dodatku brutalnie zamordował kobietę? Policjant dostaje szansę powtórnego zbadania okoliczności zaginięcia brata. Jako dorosły mężczyzna powraca do wydarzeń, które obserwował jako dziecko. Próbuje znaleźć kogoś, kto pamięta tamten czas i potrafi przypomnieć sobie istotne szczegóły. Jednak już samo przeglądanie archiwów policji wystarcza, aby zauważyć, że Marcin nie był jedynym chłopcem, który zaginął w tej okolicy…
Trzeba przyznać, że Gorzka dobrze pisze. Może przydługie opisy przyrody nie do końca pasują do powieści kryminalnej, jednak „Martwy sad” stanowi całkiem przyjemną lekturę. Niestety nieco przewidywalną – odpowiedzi na niektóre pytania znałam wcześniej, niż komisarz Zakrzewski. Część pytań natomiast pozostała zupełnie bez odpowiedzi, ale liczę na drugą część.
Okrutnie rażą w oczy błędy ortograficzne. „Stróżka” czy „sąd skarze”… Ja rozumiem, że dzisiejszy rynek wydawniczy jest niezwykle dynamiczny, a czas na redakcję ograniczony, ale takie błędy powinien wyłapać nawet przeciętny korektor.
You must be logged in to post a comment.