„Ja, pani woźna” Ewa Ostrowska
Bardzo prawdziwa powieść osadzona w polskich realiach. Katarzyna, samotna matka jedenastoletniego Szymka zwolniona z pracy w redakcji. Ma ukończone studia, zna kilka obcych języków, jednak nie może znaleźć nowej pracy więc zatrudnia się jako pani woźna w szkole. Z zaskoczeniem odkrywa, że na życzliwość i pomoc może liczyć od ludzi, którzy sami jej potrzebują – jej koleżanki ze szkoły (oczywiście koleżanki – woźne, dla nauczycieli jest niemal niewidzialna), dozorca, konserwator – tajemniczy Daniel Walicki, który tak, jak Katarzyna nosi w sobie tajemnicę…
Książka poruszająca i zabawna, ale przede wszystkim – prawdziwa. Bardzo trafnie pokazuje całą gamę osobowości i postaw – życzliwe, chętne do pomocy woźne, które zrobią wszystko, żeby pomóc Katarzynie (na szczęście bohaterka ma szansę zrewanżować się tym samym), wyniosła, choć dość prostacka pani dyrektor, ciepła, kochająca babcia Pola, znajomi z „dawnego” życia Kasi…
Moją uwagę zwrócił jednak przede wszystkim Szymek. Wini on matkę, że wyrzuciła jego ojca z domu (prawda jest taka, że ojciec wyjechał do kolejnej kochanki) i na każdym kroku okazuje Katarzynie swoją złość. Wyzywa ją od idiotek, wydaje jej polecenia jak służącej, mówi, jak jej nienawidzi, odrzuca wszelkie próby pojednania. Choć, nawiasem mówiąc, są to próby dość żałosne – przekupywanie dziecka prezentami, grami, spełnianie zachcianek zamiast szczerej rozmowy. Nawet, gdy bohaterka wydaje wszystkie pieniądze na nowy komputer dla syna, zasiłek starcza jej tylko na jedzenie dla niego, cierpi w milczeniu, żeby Szymek niczego się nie domyślił. Katarzyna cały czas pokornie znosi obelgi syna, bo uważa, że zasłużyła.
Powieść zdecydowanie polecam, ponieważ przedstawia nasze polskie realia, bez koloryzowania, od tej szarej strony.
You must be logged in to post a comment.