„Fatalne kłamstwo” Valerie Keogh
Beth, Joanne i Megan poznały się, gdy rozpoczęły studia. Przebojowa, piękna Jo, próbująca jej dorównać i zwalczyć swoje kompleksy Beth oraz niska, przysadzista, niezbyt urodziwa, ale niezwykle ambitna Megan stanowiły dość dziwne, acz zgrane trio. Ich wspólny wyjazd po ukończeniu studiów miał być wejściem w nowy etap życia. Stał się jednak traumą, gdy Jo i Beth wróciły z baru i zastały Megan pobitą, w podartej sukience. Ponieważ ich przyjaciółka wyszła z pubu z miejscowym mężczyzną, domyśliły się, co się wydarzyło. Znały nazwisko napastnika, jednak Megan stanowczo odmówiła zgłoszenia gwałtu.
Po dwudziestu latach Megan przyjmuje oświadczyny swojej ukochanej. Ponieważ nie wyobraża sobie życia w kłamstwie, wyznaje jej prawdę o tamtym zajściu. Narzeczona Megan wymusza na niej szczerość wobec przyjaciółek. Jak brzemienne w skutki okaże się przyznanie do kłamstwa sprzed lat?
Nie wiem, dlaczego tłumacz beztrosko zrezygnował z oryginalnego „Three women” na rzecz przaśnego tytułu „Fatalne kłamstwo”. Ta książka to właśnie trzy kobiety, które stworzyły historię, tragiczną w skutkach, zbudowaną na kłamstwie, ale to nie kłamstwo jest kluczem, ale właśnie one – trzy charaktery tak różne, a jednocześnie tak sobie bliskie.
O ile zakończenie ich historii jest brawurowe i poruszające, o tyle epilog – całkowicie nie do przyjęcia. Pomysł absurdalny, przekreślający cały sens powieści. Książka ma o ten jeden rozdział za dużo, bez niego byłaby pełniejsza i na pewno nie pozostawiałaby niesmaku wobec desperackiej próby zaskoczenia czytelnika raz jeszcze. Trochę przypomina to Mroza, który uwielbia serwować plot twisty, nie dbając przy tym o to, czy nie zaburzają one konstrukcji powieści.
Szkoda, bo czytało się jednym tchem.
You must be logged in to post a comment.