Malcolm XD to najbardziej tajemniczy pisarz w Polsce, a na spotkaniach autorskich siedzi w automacie. Ciekawe, czy na żywo jest równie barwną postacią (sam siebie opisuje jako raczej nieśmiałego). Malcolm ma ten niezwykły dar, że z pozoru zwyczajne sprawy potrafi opowiedzieć w zabawny i brawurowy sposób – wyprawy w ramach pracy audytorów ze Stomilem, przejażdżka po komodę do rodzinnego miasteczka i doświadczanie dolce vita w ramach delegacji na południu Włoch – wszystko jest opowiedziane z lekką ironią i na tym poziomie językowej ekwilibrystyki, która wywołuje uśmiech, a nie przewracanie oczami. Jego spostrzeżenia są celne, choć dość oczywiste, jednak opisane w niebanalny sposób.
W większości książek pojawiają się słabsze momenty, opisy przyrody lub inne wynurzenia, które czytamy bez szczególnego zaangażowania. W „Eskapadzie” tego nie ma. Tu każde zdanie jest dobre, na poziomie lekkiego, niewymuszonego żartu. To jest ten poziom ekspresji językowej, którą uwielbiam, ale niewielu autorów potrafi się na nią zdobyć, aby nie popaść w przesadę.
You must be logged in to post a comment.