„Gwiazd naszych wina” John Green
Jedną z największych zalet mojej pracy jest niewątpliwie dostęp do nowości wydawniczych. Książka Johna Greena trafiła w moje ręce niedługo po premierze i szczerze mówiąc, nie zamierzałam jej czytać – może dlatego, że została sklasyfikowana jako powieść dla młodzieży. Jednak zajrzałam i zanim ją opisałam i obłożyłam, przeczytałam w kilka godzin. Wszystkie recenzje i opisy są podobne: „Szesnastoletnia, chora na raka Hazel poznaje na grupie wsparcia Augustusa. Rozpoczyna się przyjaźń, która zmieni jej życie oraz podróż, która jest zarazem próbą odpowiedzi na pytania czym jest życie i śmierć.” Dla mnie niezbyt zachęcające, ale po pierwszych kilku stronach już wiedziałam, że muszę przeczytać do końca. Książka bardzo dobrze napisana, lekkim, przyjemnym językiem, akcja jest dość wartka, mimo przemyśleń i wspomnień głównej bohaterki(swoją drogą autor – dorosły mężczyzna – bardzo trafnie opisuje uczucia i myśli szesnastolatki). Powieść naprawdę godna polecenia.
A potem dowiedziałam się, że jest film… Szczerze mówiąc nie byłam zachwycona. Nie poszłam do kina, długo zwlekałam z obejrzeniem, ponieważ niestety dobre książki przy przeniesieniu na ekran stają się często gniotami. W końcu jednak obejrzałam. I… totalne zaskoczenie. Film jest naprawdę świetny! Reżyser powstrzymał pokusę ukazania swojej mocy twórczej i epatowania kreatywnością – i za to należy mu się pochwała. Film jest wiernym odzwierciedleniem książki, niektóre dialogi pozostały zupełnie bez zmian. Jedną z niewielu różnic jest tytuł fikcyjnej powieści, która inspiruje bohaterów do podróży – a właściwie jej tłumaczenie na polski – zamiast „Ciosu udręki” jest „Imperium udręki”. W filmie brakuje też wyjaśnienia tytułu, ale może to dobra motywacja, żeby sięgnąć po książkę.
Ogólnie polecam – i książkę i film – nie tylko młodzieży, ale każdemu, kto lubi się wzruszyć.
You must be logged in to post a comment.