„Terapeutka” Bernadeta Prandzioch
Mimo, że wydawca zapowiada „nowy głos w polskiej powieści kryminalnej” nie sądzę, aby tłumy za tym głosem podążyły. Mnie z pewnością nie porwał.
Tytułowa terapeutka, Marta, mimo wykształcenia psychologicznego zmaga się z własnymi demonami, trudną przeszłością i autodestrukcyjnymi skłonnościami. Pewnego zimowego poranka obok gabinetu Marty znaleziono zwłoki małego dziecka, a ona sama zostaje uwikłana w dziwną grę, której zasad nie rozumie ani ona, ani prowadzący śledztwo policjant, a zarazem żonaty kochanek terapeutki. Sama autorka chyba też nie do końca przemyślała własną koncepcję, ponieważ mówiąc kolokwialnie całość nie trzyma się kupy. Wątek kryminalny niby jest, ale na dobrą sprawę znikomy, akcji też brakuje, a znamion thrillera psychologicznego możemy doszukiwać się w przydługich i męczących opisach stanów emocjonalnych bohaterki. Poza tym powieść obfituje w wątki poboczne, z których właściwie nic nie wynika.
Podsumowując – nic, co warto zapamiętać.
You must be logged in to post a comment.