Przejdź do treści

„Był sobie chłopczyk” Ewa Winnicka

Tą sprawą żyła cała Polska. Rodziców małego chłopca, którego ciało znaleziono porzucone w cieszyńskim stawie, poszukiwano ponad dwa lata. Na pogrzeb bezimiennego dziecka przyszły tłumy. W gazetach pojawiały się artykuły. Szokujące i wstrząsające, jak cała historia, która nie powinna się nigdy wydarzyć. Po pewnym czasie sprawa przycichła, przynajmniej w mediach. Potem odżyła, gdy w końcu udało się ustalić personalia rodziców. Mimo, że sprawa została zakończona, a winni ukarani, ciężko jest myśleć o tych wydarzeniach obojętnie.

Ewa Winnicka nie jest łowcą sensacji. Prowadzi swój reportaż metodycznie, przekazując relacje policjantów, prowadzących śledztwo, opisując środowisko, z którego wywodzili się rodzice Szymona, ich życie od czasów, gdy sami byli w wieku swojego syna. Syna, którego zabili, a potem pozbyli się, wyrzucając do stawu. Nie ocenia, nie usprawiedliwia. Oddaje głos bohaterom dramatu, z których każdy ma swoją historię. Ukazuje też jak bezradny jest system wobec takich sytuacji – policjanci chodzili od domu do domu, byli u każdego, kto miał dziecko w podobnym wieku. U rodziców Szymona też byli, matka pokazała im córeczkę zamiast syna.

Ciężko czytać o tej sprawie, ciężko pogodzić się z niskim wyrokiem, jaki dostali rodzice. W reportażu wspominana jest także sprawa Madzi z Sosnowca – jej matka przebywała w areszcie razem z matką Szymona. Mnie natomiast przypomina się jeden z tytułów prasowych z tamtego czasu: Nigdy nie odwracaj głowy na płacz dziecka.