29 sierpnia 2018 - Max Czornyj   

„Grzech” Max Czornyj

Z reguły unikam kryminałów z psychopatycznym, seryjnym zabójcą w roli głównej, jednak gdy książka staje się bestsellerem warto spróbować, zwłaszcza, jeśli miejscem akcji jest miasto, w którym mieszkam od urodzenia.

W spokojnej dzielnicy domków jednorodzinnych mąż zgłasza zaginięcie żony. Marta wyszła pobiegać i przepadła. Niebawem znalezione zostają zwłoki kobiety. Wkrótce potem dochodzi do następnych makabrycznych odkryć, a komisarz Deryło musi zmierzyć się nie tylko z ustaleniem, kto stoi za zabójstwami, ale również ze specyficzną, religijną symboliką na miejscach zbrodni.

Trzeba przyznać, że jest to pozycja dla czytelników o mocnych nerwach. Opisy miejsc zbrodni oraz działań mordercy są brutalne, wstrząsające i ogólnie lepiej sobie ich zbyt szczegółowo nie wyobrażać. Cała historia, opowiedziana przez autora jest wciągająca, chociaż podsumowanie nieco mnie rozczarowało: pozostawia niedomówienia, chyba głównie po to, aby czytelnik sięgnął po kontynuację. Trochę mi to przypomina Remigiusza Mroza, który każdy tom serii górskiej kończy stwierdzeniem, że Olga Szrebska żyje, ale w następnej części niewiele z tego wynika. Jak będzie tym razem zobaczymy, chętnie przeczytam „Ofiarę”, ponieważ spodobał mi się styl pisarza i jego bohaterowie.

Największym atutem dla mnie jest Lublin jako tło powieści, zwłaszcza, że Czornyj precyzyjnie i szczegółowo opisuje miejsca doskonale mi znane. Oby tak dalej.