1 września 2017 - Zygmunt Miłoszewski   

„Gniew” Zygmunt Miłoszewski

Ostatnie spotkanie z prokuratorem Szackim. Szkoda, to świetny bohater i myślę, że większość czytelników z radością powitałaby kolejne powieści z jego udziałem.
Obecnie Szacki jest w Olsztynie. Nie ma zbyt wiele pracy, więc gdy dostaje wezwanie do szkieletu, prawdopodobnie sprzed wojny, wyjątkowo starannie przeprowadza procedury. Dzięki temu okazuje się, że szkielet bynajmniej leciwy nie jest, a ktoś zadał sobie sporo trudu, aby go przygotować i ujawnić.
Ta sprawa będzie kosztować Szackiego najwięcej – ponieważ przyjdzie mu walczyć o znacznie więcej niż tylko sprawiedliwość.
Powieść, podobnie poprzednie jest rewelacyjna. Mimo porywającej akcji zachowana została warstwa obyczajowa, wątki prywatne z życia Szackiego, koloryt lokalny Olsztyna, przy czym proporcje są na tyle wyważone, że żadna warstwa nie jest dominująca. Język cięty i błyskotliwy, bohaterowie świetni.
Jedyne, co rozczarowuje to zakończenie – przejrzałam kilka dyskusji internautów na ten temat, przekonana, że czegoś nie zauważyłam, nie doczytałam, ale nie – rzeczywiście jest niedoprecyzowane. Jak na zakończenie całej trylogii dla mnie zbyt otwarte i wieloznaczne, choć trudno się spodziewać po autorze końcowej sceny, w której prokurator Szacki, po wymierzeniu sprawiedliwości wszystkim przestępcom i swoim wrogom, odchodzi w stronę zachodzącego słońca… Jednak pewien niedosyt został.
Mimo to gorąco polecam całą trylogię, najlepiej czytaną w odpowiedniej kolejności (ja zaczęłam od „Ziarna prawdy”, na szczęście ostatni tom pozostał ostatnim). Naprawdę warto.